piątek, 20 grudnia 2013

Sibenik

21. sierpnia nasza fantastyczna czwórka odwiedziła Sibenik. W drodze utknęliśmy w gigantycznym korku i w ślimaczym tempie dotoczyliśmy się do mostu nad rzeką Krka. Oglądanie widoków przez szybę upewniło nas, że w drodze powrotnej musimy się tam zatrzymać.

On August 21 our Fantastic 4  visited Sibenik. We got stuck in a gigantic traffic jam and crawled down to the bridge over the Krka River. Watching amazing views through the car windows made us sure we had to stop there on our way back.




Kiedy dojechaliśmy na miejsce i bezpiecznie zaparkowaliśmy nasz dyliżans, udaliśmy się do centrum miasta. Pogoda była wręcz wymarzona na takie spacery. Słońce przygrzewało, a od morza powiewał przyjemny wietrzyk.

When we got there and parked our vehicle safely we went to the city center. The weather was just perfect for visiting. The sun was shining and the cool breeze was blowing from the sea.



Najpierw zahaczyliśmy o miejscowy port i lodziarnię… Spacer wzdłuż promenady. Po lewej widok na lśniące białe łodzie zacumowane przy brzegu i przejrzystą wodę. Po prawej stronie – skupisko piętrzących się kamiennych domów z zielonymi okiennicami.

At first we stopped off in the harbour and an ice-cream shop… We strolled along the promenade. To the left there are plenty of various white boats moored up and rocking gently on the waves of transparent water. To the right – there is a cluster of stony, green-shutter houses rising up over the harbour.




Potem błądziliśmy labiryntem wąski schodów i przejść pomiędzy wysokimi domami. Bezustannie natykaliśmy się na urokliwe zakątki ukryte gdzieś w kamiennych alejkach. Omal nie wyplułam płuc od biegania w górę i w dół, ale przytulny klimat tego miejsca łagodził wszystkie niepokojące objawy. To miasto dużo bardziej mnie zauroczyło niż Zadar. Nie jest tak zatłoczone i miło zaskakuje.

Then we were roaming around a tangled maze of narrow streets. We kept coming across stunning spots hidden somewhere in these stony passages. We had been rushing up and down stairs and I almost dropped down with exhaustion. Fabulous views steaching in front of me brought me back to life. The city impressed me more than Zadar. It’s less busy and surprises all the time.






Dotarliśmy również do najważniejszej atrakcji Sibenika  - katedry Świętego Jakuba. Tą monumentalną budowlę wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Naprawdę imponuje rozmiarem.

We got to the most famous tourist attraction of Sibenik -  the Cathedral of St. James. This monumental building is on the UNESCO Heritage List. It impresses with its size indeed.




Kiedy wracaliśmy do samochodu zobaczyliśmy niepozorne boisko do koszykówki otoczone dużymi zdjęciami młodego chłopaka. Pewnie przeszlibyśmy obojętnie, gdyby nie mój mąż, który przypomniał sobie o słynnym chorwackim koszykarzu. Drazen Petrovic to koszykarska chluba tego miasta, ponieważ właśnie tutaj się urodził. Jak na wschodzącą gwiazdę osiągnął duży sukces za granicą. Zginął w wypadku samochodowym w wieku 28 lat.

When we were coming back to the car, we passed by an inconspicuously looking basketball court surrounded by some images of a boy. I guess we would have gone by it indifferently if not my Husband  who realized that there was a world-famous Croatian basketball player. Drazen Petrovic is the pride of Sibenik as he was born here. As an up-and-coming basketball player, he achieved great fame abroad. He died in a car accident at the age of 28.



Nie mogliśmy się powstrzymać, żeby nie zatrzymać się w okolicy rzeki Krka. Będę monotematyczna ale -  świetne widoki..

We couldn’t resist the temptation and we stopped for a second near the Krka River. I would be monothematic but anyway… - fantastic views…






wtorek, 17 grudnia 2013

Zadar

Nieśmiałe przygotowania do wyjazdu rozpoczęły się na miesiąc przed samą wycieczką.  Podzieliliśmy się obowiązkami: Magik zajął się przygotowaniem auta do podróży. Mąż i Di załatwiali winiety, bo trasa przelotowa wiodła przez Słowację i Węgry. Moją domeną była rezerwacja mieszkania, ale pozostali dzielnie mnie w tym wspierali. Naszym celem było wynajęcie 2 oddzielnych sypialni w rozsądnej cenie (niby proste, a jednak).  Skorzystaliśmy z tej strony – niemieckiego serwisu z ogłoszeniami o wynajmie domków i pokoi. Bardzo profesjonalna obsługa. Do momentu ukończenia  rezerwacji klient otrzymuje na maila dokładne wskazówki krok po kroku co dalej robić.

Our tentative preparations were made one month before the trip. We divided organizational work between 4 people: the Handyman serviced the car to make it ready for a trip, my Husband and Di got the necessary tolls in advance  as our route went through Slovakia and Hungary. Booking an apartment was within my domain, but they all backed me up. Our goal was to rent a 2-bedroom apartment in a reasonable price (seemed fairly easy to do – but it was not). We settled on using this webpage  - a German site with renting ads. Very professional service. You receive emails with step-by-step instructions  what to do until you complete your reservation.


Pręgierz / the Pillory
Naszą bazą wypadową został ostatecznie Sukosan -  niewielka miejscowość 10 km na południowy-wschód od Zadaru. Poza wylegiwaniem się na kamienistej plaży jak legwany, zwiedziliśmy kilka miejscowość położonych niedaleko.

Finally, we decided to stay in Sukosan – a small town 10 km to the east-south of Zadar. Apart from basking in the sun on pebbly beach like iguanas, we visited a few  nearby cities. 




Pierwsza miejscowość, którą odwiedziliśmy był Zadar. Od świtu pogoda nie sprzyjała wędrówkom, było szaro i ponuro, a w szyby bębnił deszcz. Solidarnie stwierdziliśmy jednak, że nawet pogoda nie jest w stanie popsuć nam planów. Wbrew aurze ruszyliśmy więc w drogę. Deszcz lał jak z cebra, ale nie było zimno. A ponieważ mieliśmy tylko jedną parasolkę na 4 osoby, uzupełniliśmy braki w wyposażeniu w miejscowym supermarkecie:)

The first city we went to was Zadar. The weather didn’t inspire us much to do sightseeing, as it was grey and overcast, and steady rain had been drumming against the windows since the crack of dawn. We all jointly agreed that the weather wouldn’t impede our journey and plans. Despite the unfavourable weather, we took the plunge and went to Zadar. We were strolling through the city in a pouring rain and, because we had just one umbrella, we dropped into a local shop to buy the missing items.  

the Porta Terraferma
Do zabytkowej części miasta weszliśmy bramą Porta Terraferma – w XVI wieku była ona częścią systemu obronnego przed Turkami, dziś to niezaprzeczalny symbol miasta. Kilka kroków dalej znajduje się kościół św. Donata  oraz katedra św. Anastazji z XII/XIII wieku. Deszcz przestał padać, a mokre wąskie marmurowe uliczki Zadaru były przyzwoicie spokojne.

We entered the historic city of Zadar through the Porta Terraferma – a 16-century gate which was a part of fortifications against the Turks, nowadays it is an undeniable symbol  of Zadar. A few steps further there is also the church of St. Donatus and the cathedral of St. Anastasia built at the turn of the 12th and 13th centuries. It had almost completely stopped raining, and the narrow marble streets were wet and quiet.


the church od St. Donatus
the cathedral of St. Anastasia
Pokręciliśmy się trochę po centrum starego miasta i dotarliśmy do organów morskich. Nazwa brzmi górnolotnie, a w rzeczywistości są to marmurowe schody z wbudowanym systemem rur. Uderzające o brzeg faje wtłaczają w nie powietrze, co sprawia że schody „grają”. Fajnie jest usiąść i chwilę się wsłuchać w ten morski koncert.  Być może jestem mało wymagającym turystą o mało wyrafinowanym guście, ale spodobało mi się to miejsce. Bardzo pozytywnie nastraja.

We wandered around the old town and hurried down to the Sea Organ. Perhaps the name itself sounds a little bit grandiloquently but in fact this musical instrument takes the form of marble stairs with a built-in set of pipes. The waves splashing against the shore pump the air into the tubes, thus making it play. It’s so nice to sit down on the steps and listen to the relaxing concert of the sea and wind. Maybe I’m an undemanding tourist of  bad taste, but I really enjoyed that place. Tunes you up positively.



Spacer wyzwolił w nas wilczy apatyt więc poszliśmy upolować coś na ząb. Po długich wędrówkach znaleźliśmy restaurację z długą kolejką przed wejściem. Odstaliśmy kilkanaście minut zanim znaleźno dla nas wolny stolik. To co znaleźliśmy na talerzach było warte czekania.

The 4-hour walk whetted our voracious appetites so we began to hunt for something to eat. After long search we found a restaurant with a never-ending queue of people waiting to get inside. We had been waiting for about 15 minutes before the waiter allowed us to sit at a free table. Splendid Mediterranean flavours  on our plates were worth  standing in a line.


Po obiedzie przeszliśmy się jeszcze wzdłuż wybrzeża. Wiatr przegonił chmury i wyszło upalne słońce. A wraz ze słońcem ruszyły tłumy ludzi. Uliczki były wręcz oblegane.

After lunch we walked along the shore. The wind had blown the clouds away so that we had nice sunshine. The streets got crammed with visitors and a peaceful old town turned into a chaotic zone.



Ogólnie rzecz biorąc, ciekawe miejsce. Jeśli spędzacie wakacje w pobliżu warto odwiedzić.

All in all, a quite interesting city. If you sepnd your holidays somewhere near, then take a one-day trip to Zadar.

piątek, 13 grudnia 2013

The Plitvice Lakes

22. sierpnia, Sukosan. Upalny poranek 
Wstaliśmy wcześnie rano i po śniadaniu, „spakowani” wyruszyliśmy w drogę. Cel- Park Narodowy Jezior Plitwickich. Ponieważ za oknem 30 stopni Celsjusza wystroiliśmy się w krótkie spodnie, przewiewne koszulki i w drogę. Do przejechania ok. 170 km, a ponieważ polski naród – oszczędny naród, omijaliśmy autostrady szerokim łukiem. Trasa wiodła do Obrovac- potem drogą 27 i do 1. Początkowo droga była prosta i o dobrej nawierzchni. Z czasem była już tylko dobra nawierzchnia… Od wjazdu na 27-mkę zaczęła się typowo górska droga pełna ostrych zakrętów… Od przepaści dzieliły nas dosłownie centymetry. Widoki piękne, ale co z tego, kiedy fizjologia swoje - żołądek w gardle, serce stanęło kołkiem, a w oczach strach… Gdyby nie zdolności Magika-kierowcy, zostawiłabym samochód na środku i dalej poszła piechotą. Ale im bliżej 1-ki, tym droga była mniej ekstremalna.

August 22, a scorching morning 
Barely packed, we set off early in the morning right after breakfast. The destination- the Plitvice Lakes National Park. As it was 30oC outside, we put on our shorts, extra light T-shirts and … hit the road. About 170 km to go. Since Polish people are economical people, we kept away from the motorways. Out trail led to Obrovac, and then through the road 27 to 1. In the beginning, the road was straight and of good condition. Over time, there was just a good-quality road. When we drove on the road 27, we faced a typical mountain track full of sharp bends. We were literally a few inches apart from precipice. The views were indeed amazing and so what if your physiology successfully prevents you from looking out the window – your stomach “comes up” to your throat, heart stops beating for a while and eyes are filled with fear… But for the Handyman-driver, I would have pulled up there car and gone on foot. It was heartening that the closer to the 1, the less extreme the road.






A im bardziej droga była znośna, tym bardziej aura nie sprzyjała. Na horyzoncie pojawiły się ciężkie chmury, a my w sandałach… Kiedy dotarliśmy na miejsce, był zimno i wietrznie. Na szczęście intensywny marsz nas rozgrzał, a niebo się przejaśniło więc zrobiło się przyjemniej. Parking w PN Jezior to dość osobliwa rzecz -parkujemy na łonie natury - w lesie, pomiędzy drzewami i z ułańską fantazją - na wcisk. 

However, the better the road, the worse the weather. Dark clouds appeared on the horizon. So there were harbingers of rain and we had sandals on… When we got to the destination it was really cold and windy. Luckily, we warmed ourselves up with a brisk walk and the sky cleared up so it got pretty nice. Car park within the Plitvice Lakes National Park is quite a curious place. You park in the bosom of nature, in a forest, between trees and in a swashbuckling manner – the “push-on” manner.



Ponieważ wyjazd nad Jeziora był zorganizowany spontanicznie, dopiero na miejscu próbowaliśmy jakoś ogarnąć plan parku. Bezskutecznie. Ostatecznie poszliśmy na żywioł idąc za tłumem japońsko-włoskiej wycieczki. Ten desperacki krok okazał się dobrym wyjściem.

Since our trip was organized spontaneously, we were trying to grasp somehow the map of the Park on-the-spot. In vain. Finally, we just went with the flow and followed a Japanese-Italian group. This desperate move turned out to be a good way-out.



Najpierw obraliśmy kurs na najbardziej wydeptane szlaki – Jeziora Dolne. Przepłynęliśmy promem Jezioro Kozjak i wędrowaliśmy po drewnianych kładeczkach w kierunku Wielkiego Wodospadu. Widoki malownicze i niesamowite. Krystalicznie czysta, turkusowa woda, zieleń drzew, błękit nieba… Wadą są tylko tabuny ludzi, którzy burzą tą harmonię.

At first, we headed for the well-trodden tourist trails – The Lower Lakes. We sailed across the Kozjak Lake and we were hiking along the wooden paths and bridges to the Big Waterfall. The views are picturesque and absolutely stunning. Crystal-clear, turquoise water, the soft green of trees with a bright blue sky above… This perfect harmony is unfortunately shattered by huge crowds.



The Big Waterfall


Z przystanku ST1 pojechaliśmy kolejką na drugi koniec parku (ST3)– Jeziora Górne. Ta część parku bardziej mnie zauroczyła. Jest tu bardziej dziko, pusto i cicho.

From the stop S1, we went uphill  to the Upper Lakes by a bus (ST3). I must say I was just enchanted by the sights. It’s calmer, emptier and even more pristine than the Lower Lakes to me. 

The Upper Lakes



Kilka uwag:
A few remarks:

1. Obrazki w przewodniku mogą człowieka zmylić. Sielskie widoczki mogą nas skłonić do włożenia np. sandałów. (Sami wpadliśmy w tę pułapkę.) Koniecznie wygodne, sportowe buty  i ciepła bluza w zasięgu ręki.

The shots in the guidebooks can be misleading. The idyllic spots may inspire you to put on sandals. (We did fall into this trap.) You must wear comfortable sports shoes and don’t forget a warm blouse.

2. Zapakuj do plecaka suchy prowiant i zapas wody. Czeka Cię kilka godzin marszu, więc zgłodniejesz na pewno. O wiele przyjemniej jest zrobić postój na trasie, niż stać w długich kolejkach. Na terenie parku są restauracje, ale jakość jedzenia jest taka sobie, ceny też.

Pack a supply of food and water. Several hours of matching ahead of you will make you  feel hungry. It’s much more pleasant to pause en route than queue. There are various restaurants and shops in the park area, but the quality of food is so-so, so as the prices. 

3. Na terenie parku, poza własnymi nogami, możesz liczyć na transport (statek i kolejka) wliczony w cenę biletu. Statkiem możesz przepłynąć tylko raz, kolejką możesz poruszać się dowolną ilość razy.

Apart from your own feet, you can always rely on transportation (a boat and bus) included in the ticket price.  You can travel by boat only once, by bus – unlimited number of times.

4. Ile potrzeba czasu na zwiedzenie Jezior Plitwickich? Jeśli lubisz marszobieg -  jeden dzień wystarczy, by obejść najważniejsze atrakcje. Jeśli chcesz zajrzeć w każdy kąt bez pośpiechu – zarezerwuj sobie dwa dni.

How much do you need to visit the Plitvice Lakes National Park? If you are into run/walk, a full day will be enough to go around the park highlights. If you want to take your time and explore the park more thoroughly, choose the 2-day option.





środa, 11 grudnia 2013

Between Europe and Asia


Stambuł to miasto którym albo się zauroczysz, albo je znienawidzisz; albo dasz się ponieść hałaśliwym rytmom 14-milionowego kolosa, albo rozpłaczesz się z bezradności wśród pędzącego tłumu. Jedno jest pewne – żeby się przekonać, do której kategorii należysz, musisz tam być.


Istanbul is a city which you’ll either fall for or hate, either you’ll get into the noisy rhythm of the city or you’ll just burst into tears in the middle of a throng of rushing people. The thing is, if you want to know which category of people you belong to, you need to visit this city.


Moja (i mojego męża) przygoda ze Stambułem zaczęła się 23 września, kiedy po 18-godzinnej podróży wylądowaliśmy na lotnisku Ataturk Airport z nadzieją rychłego znalezienia się w hotelu i położenia się spać. I tu Stambuł nas zaskoczył po raz pierwszy. Do oddalonego o 52 km od lotniska hotelu dotarliśmy po prawie 2 godzinach. Kilkupasmowa arteria miasta zamieniła się w rozległy zator i tak, zderzak w zderzak, przy wtórze klaksonów przesuwaliśmy się do przodu. Handel kwitnie nawet tutaj. Na środku drogi ekspresowej można kupić kwiaty, wodę, słodycze lub drobne gadżety. Nawet McDrive nie wychodzi aż tak daleko do klienta.

My (and my husband’s) adventure with Istanbul started on September 23, when after 18-hour journey we landed on the Ataturk Airport with high hopes to get to our hotel and crash down on bed. However, the city surprised us a little bit because it took us almost 2 hours to reach the hotel which was 52 kilometers away. A several-lane artery of the city turned into a huge traffic gridlock so we were snailing down the road, bumper to bumper, in accompaniment of horns. Trade flourishes even here. In the middle of  a carriageway you may pick up a bunch of flowers, a bottle of water, sweets and small gadgets. Even McDrive hasn’t come out to customers so far.


Grand Bazaar & Egyptian Bazaar
Grand Bazaar to największym krytym targowiskiem w Stambule. W 60 korytarzach znajdziemy prawie 5,000 sklepów z dywanami, ceramiką, biżuterią i odzieżą. Bazar Egipski jest targiem spożywczym i kupimy tu głównie przyprawy, zioła lub słodycze. Jedna rzecz łączy oba miejsca – okazja, żeby spłukać się do reszty. Tureccy sprzedawcy opanowali sztukę handlu do perfekcji. W Grand Bazaar znalazłam tylko jeden sklep z wywieszonymi cenami, pozostali sprzedawcy ustalają cenę „na bieżąco.” Dzięki temu, nawet po twardych negocjacjach cena będzie wyższa, niż w sieciowym sklepie. Chwyty marketingowe na tureckim bazarze, to czasem cios poniżej pasa. Sprzedawcy oczarowują klienta komplementami, powiedzą kilka słów w jego języku, opowiedzą dlaczego kochają jego kraj, aż biedak przystanie na postawione warunki. Dobrze jest robić zakupy w towarzystwie zaprzyjaźnionego tubylca i mieć w kieszeni pieniądze o niższych nominałach. Najrozsądniej jest robić zakupy w supermarketach.

Grand Bazaar is the largest covered shopping complex in Istanbul. 60 corridors hold 5,000 shops of a wide range of goods: carpets, ceramics, jewellery and clothes. Egyptian Bazaar is mainly food market where you can taste and buy spices, herbs, sweets or nuts. There is one thing that links both markets – a chance to be drained out of money. I must admit the Turkish merchants have mastered the fine art of selling to perfection. I found only one stall with fixed prices at the Grand Bazaar, the others set prices on the spot. As a result, even after having driven a hard bargain, the final price would be steeper than those in the chain stores. Some marketing stunts used at a Turkish market sometimes deals mortal blows to you savings. The sellers pay you compliments, (mis)pronounce a few words in your mother tongue, they will tell a heart-breaking story why they love your country until you agree to their conditions. It is good to do the shopping in company with a befriended Turk and keep in you wallet only money of low nominal value. The wisest option is to do the shopping in supermarkets.

Egyptian Bazaar



Topkapi Palace
Wszystkim tym, którzy chcą poczuć odrobinę sułtańskiego stylu życia, polecam Topkapi Palace. Kompleks powstał za panowania Mehmeda II Zdobywcy i przez prawie 4 wieki służył jako centrum administracyjne, edukacyjne i kulturowe.

Those who want to get an idea how a sultan’s life looked like should visit the Topkapi Palace.The complex was ordered by Sultan Mehmed II The Conqueror and for almost 4 centuries it served as administrative, educational and cultural center.








Hagia Sophia
Hagia Sophia to dla mnie esencja całego Stambułu -  w historii tego budynku streszcza się historia tego miasta. Hagia Sophia była najpierw świątynią chrześcijańską i perłą w koronie cesarstwa bizantyjskiego -  tu koronowano cesarskie głowy, tu rezydował patriarcha. W 1453 Konstantynopol odwiedzili Turcy, a Kościół Mądrości Bożej przekształcono w meczet dobudowując minarety, a mozaiki pokryto tynkiem. W 1934 Mustafa Kemal Ataturk rozkazał, aby budowla służyła jako muzeum. Wnętrze zdumiewa, a wręcz przytłacza rozmiarami i mnogością stylów.

To me, Hagia Sophia is the essence of whole Istanbul – the history of the building summarizes the history of this city. Hagia Sophia was initially a Christian temple and the jewel in the crown of  the Byzantine empire. It was the cathedral where kings were crowned and the seat of the Orthodox patriarch of Constantinople. In 1453, Constantinople was invaded by the Turks and the church of Holly Wisdom was converted into a mosque by adding minarets, covering the mosaics with plaster. In 1934 Mustafa Kemal Ataturk ordered to turn the building into museum. The interior of Hagia Sophia stuns with its staggering size and the diversity of architectonic styles.





Blue Mosque
Meczet Sułtana Ahmeda nie powalił mnie na kolana. Być może dlatego, że wrodzona fobia zarazków nie pozwalała mi się skupić na niczym innym, tylko na moich bosych stopach narażonych na miliardy bakterii i zarazków czyhających gdzieś w wykładzinie… I ten tłok… To miejsce bardziej przypominało bazar, niż miejsce modlitwy i skupienia. Dużo większym przeżyciem dla mnie była wizyta w maleńkim meczecie.

The Sultan Ahmed Mosque didn’t sweep me off my feet. Perhaps because my congenital germ phobia kept my mind absorbed in my bare feet vulnerable to billions of microbes and viruses hidden somewhere in the carpet. And the jostling crowds of tourists… The place reminds me more of a bazaar than a place of worship. I have to say I was more impressed with a visit in a small mosque.