‘The grass is always greener on the other side of the fence’- they say. I do praise my country, though, if you look at my blog, its contents don’t prove it. So, to reach a state of equilibrium here, a few nationalistic snapshots of Poland. Straight from Krynica Zdrój. After intensive and exhausting weeks at work, a long weekend in Beskid Sądecki.
„Cudze chwalicie, swego nie znacie- sami nie wiecie co posiadacie.” Ale przecież my wiemy! Choć, po moim blogu tego nie widać… Więc dziś, tak dla równowagi, kilka nacjonalistycznych ujęć z Polski. Krynica Zdrój. Po intensywnych i wyczerpujących tygodniach w pracy, długi weekend w Beskidach.
Soon after we got to our guesthouse, we moved to quench our thirst in the local pump room and hunt down something to eat. When we stuffed our stomachs with tomato soup and dumplings, we headed up to feast our eyes. We were clambering up Góra Parkowa, and sanatorium patients were passing us hurriedly.
Pierwszego dnia po dotarciu do naszego pensjonatu powędrowaliśmy, aby ugasić pragnienie i upolować coś ciepłego do zjedzenia. Gdy żołądki wypełniły się zupą pomidorową i pierogami, poszliśmy nasycić oczy widokami. Wspinaliśmy się na Górę Parkową, a sanatoryjni kuracjusze wyprzedzali nas na szlaku.
Parkowa Góra i ja |
Drugiego dnia- poranny jogging po okolicznych kościołach, śniadanie i procesja busem do Jaworzyny. Stąd, kolejką gondolową na szczyt. Słońce zaszło za chmury i zrobiło się chłodnawo. Groziło deszczem, ale postanowiliśmy zaryzykować zmoknięciem i rozprostować kości. Warto było…
Jaworzyna Krynicka (1114 m n.p.m.) |
View from Jaworzyna |
The nice hike from Jaworzyna built up my self-esteem and motivated me to peruse the map of tracks. Nex day we set off to walk around the forest.
Podbudowana spacerem przestudiowałam mapę szlaków Beskidu Sądeckiego i następnego dnia wyruszyliśmy poszwędać się po lesie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz