środa, 4 maja 2016

Rocks and Bushes in Bucegi


I promised to serve a tasty bite of the Romanian familiarity. Without needless laces and frills -  the naked true about the South Carpatians. Firstly, we will stop by in an absolutely remarkable mountain resort –Sinaia. The town owes its nicely sounding name to a local monastery (Sinaia Monastery) which name takes its origins from the Biblical Mount Sinai. The fascination with Egyptian culture was brought to Romania by the initiator of – Prince Mihail Cantacuzino. During his pilgrimage, he visited Saint Catherine’s Monastery and decided to build his own version.

Obiecałam zafundować Wam smakowity kąsek rumuńskiej swojskości. Bez zbędnych koronek i falbanek – naga prawda o Karpatach Południowych. Najpierw wstąpimy do kilku urokliwych zakątków w górskim miasteczku - Sinaia. Ponoć jego wdzięczna nazwa ma ścisły związek z lokalnym monastyrem (Sinaia Monastery) który z kolei wiąże się z biblijną Górą Synaj. Fascynację Egiptem przywiózł inicjator budowy książę Michał Cantacuzino, który po powrocie z pielgrzymki do Klasztoru Świętej Katarzyny, postanowił zbudować własną wersję.






Turning right, we’ll get to a wood. Just at the entrance, we are welcome by typical, mountain-style stalls, where you can buy literally everything. The assortment ranges from embroidered textiles to water-and-sand pictures. Following the vending route, we get to another pearl of Wallachia – the Peles Castle. The first king of Romania – Carol I had this spectacular building designed and erected at the turn of the 19th century. Presumably, Ceausescu didn’t like the palace much. It seems that I’ve got aristocratic taste and sense of aesthetic, because I definitely love this place! Not only does the exterior of the castle make an immense impression on visitors, but also its interiors. Set on a hill, the Bavarian-style castle perfectly fits in the mountain setting.

Kierując się na prawo, dotrzemy do lasu. Już na wejściu przywitają nas typowe, górskie kramiki gdzie, jak to w górach, można kupić wszystko. Poczynając od haftowanych wyrobów tekstylnych, na widoczkach z morzem kończąc. Idąc tym tropem docieramy do kolejnej wołoskiej perełki – Pałacu Peles. Zaprojektowany i zbudowany dla pierwszego rumuńskiego króla –Karola I. Ponoć Ceausescu nie przepadał za tym miejscem. Wygląda na to, że mam arystokratyczne upodobania i poczucie estetyki, bo ja uwielbiam tu być! Pałac robi ogromne wrażenie – zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Osadzona na wzgórzu bawarska willa doskonale wpisuje się w atmosferę tego miejsca.






High time we took off comfy sandals and put on trekking books, because we’re heading off for mountains! The Bucegi Mountains. We get on a bus and rush out to Cota 1400. Then, we take a cable car and move up even higher, up to 2000 m above sea level. Don’t remember exact route we followed, because we were guided by the best tour guide we could have dreamed of. She made Romania our second home – Doina, it’s about you! Thanks! We were trekking through endless Carpathian pastures. I still remember chilly mist veiling the peaks. The views were a feast for the eyes! And blissful silence, from time to time, pierced by little Nicu’s scared cry of fear. With a stick in his hand, he was bravely tracking down a bear.

Pora zdjąć sandały, i przywdziać trapery, bo idziemy w góry! Bucegi. Wsiadamy do busa i pędzimy do Cota 1400. Stąd kolejką kabinową jeszcze wyżej, na ponad 2000 m n.p.m. Dalszej drogi nie pomnę, bo mieliśmy bezspornie najlepszego przewodnika, o jakim mogliśmy marzyć. Naszą najlepszą przyjaciółkę, dzięki której Rumunia stała się naszym drugim domem. Doina, to o Tobie! :) Przedzieraliśmy się po bezkresnych karpackich połoninach. Do dziś czuję lekką mgiełkę, która co chwilę otulała szczyty. Krajobrazy prze-cu-do-wne! I ta błoga cisza, od czasu do czasu przerywana przerażonymi okrzykami małego Nicu, który z kijem w ręku zaciekle tropił niedźwiedzia.






On our way to a 40-meter cross (Crucea Caraiman), we came across a Sphinx and Babele. No, we didn’t get lost in Egypt. Both of them are artistic results of long-lasting cooperation of  rain and wind.

Na trasie do 40-metrowego krzyża (Crucea Caraiman) napotkaliśmy Sfinksa i Babele. Nie, nie zabłądziliśmy w Egipcie. Oba są efektem wytężonej i systematycznej pracy deszczu i wody.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz