środa, 8 stycznia 2014

Spanish Manhattan




The trip to Benidorm was like a journey for the Golden Fleece and I felt like a protagonist of a movie The French Trick. It was agreed that we (me & my four friends) would move out at 10.00 on Saturday morning. The time was passing inversely to the amount of disappearing fudges (newly arrived from Poland) and still nothing was happening. I watched a movie, and then another one, and suddenly - a sign to set off. We packed up the cars and headed to Benidorm... Halt! The driver had left his documents at home so we went to his flat. As soon as he grabbed the papers, his girlfriend decided to drop by her house and pick up a hairdryer. We were about to move when someone asked a key question: “What’s the address of the hotel?” Since no-one knew the right answer, we drove up to an office of the other girl’s father to consult google maps.

Wyjazd do Benidorm był dla mnie niczym wyprawa po złote runo, a ja czułam się jak bohaterka filmu Francuski numer. Wyjazd z czwórką znajomych zaplanowaliśmy na sobotę. Zbiórka- godz. 10.00. Czas płynął odwrotnie proporcjonalnie do znikających krówek opatowskich wysłanych z Polski, i nic… Obejrzałam więc film, potem drugi i nagle sygnał – jedziemy! Zapakowaliśmy się do aut, i w drogę… Stop! Kierowca zostawił dokumenty w domu. Pojechaliśmy więc do jego mieszkania i zabraliśmy papiery. A skoro byliśmy w pobliżu, to jego dziewczyna postanowiła skoczyć szybko do swojego domu po suszarkę do włosów. I już byliśmy na dobrej drodze by ruszyć dalej, gdy nagle ktoś przytomny zadał pytanie: Jaki jest adres naszego hotelu? Ponieważ nikt nie znał prawidłowej odpowiedzi, pojechaliśmy do biura ojca jednej z dziewczyn, by skonsultować się z Google maps.



When we reached Benidorm, the gentlemen entered a competition for the King’s Cup in table football (futbolín), the ladies were supporting the players and I set out to explore the city.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, panowie stanęli w szranki o Copa del Rey w piłkarzyki (futbolín), ich panie wiernie im kibicowały, a ja poszłam zwiedzać miasto.



Skyscrapers soaring upwards evoke Manhattan rather than a European city. Despite its ‘Americanness’, Benidorm has an undeniable charm. I waked down the streets and along the coast. It was December so the beach was almost deserted. I got to the Balcon del Mediterraneo – a viewpoint on a headland. From the balcony hanging over the sea you can look out over the Levante and the Poniente beaches. It is absolutely picturesque -  marble, white balustrades and pillars decorated with blue ornaments. 

Strzeliste drapacze chmur przywodzą na myśl nowojorską dzielnicę, niż europejskie miasto. Pomimo swojej amerykańskości, Benidorm  ma swój urok. Przeszłam się ulicami i brzegiem morza. Był grudzień, więc plaża była pusta. Cisza i spokój. Dotarłam do Balcon del Mediterraneo – taras widokowy na cyplu skąd rozciąga się wspaniały widok na plaże Levante i Poniente. Sam taras bardzo malowniczy – marmury, biała balustrada i filary zdobione błękitnymi elementami.





I was strolling back to hotel through the old town area at night. I was wandering about countless cafes where the nightlife was buzzing.

Do hotelu wracałam uliczkami starego miasta. Lawirowałam między stolikami gwarnych kafejek, gdzie już tętniło nocne życie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz